. 12
sierpnia
Święta Joanna Franciszka de Chantal, zakonnica
.
21 sierpnia (obecnie 12 sierpnia)
Żywot świętej
Joanny Franciszki de Chantal,
założycielki zakonu
(żyła około roku Pańskiego 1641)
Urodziła się święta Joanna we Francji w mieście
Dijon w roku 1572 z rodziców znakomitego rodu. Po
rychłej śmierci matki zajął się jej wychowaniem
ojciec jej, Benignus Fremiot, namiestnik Burgundii,
człowiek wysokich zalet. Joanna była panienką
niezwykłej, urody, dowcipną, żywą, pojętną, a przy
tym bardzo nabożną i wielką czcicielką Matki Boskiej.
Z namowy ojca poszła za barona Chantala, dworzanina i
ulubieńca króla Henryka IV. Podczas gdy mąż był
ciągle na usługach dworskich, Joanna zamieszkała w
zamku Bourbilly i zarządzała majątkiem.
Dwudziestoletnia pani była wzorem chrześcijańskiej
matrony. Wstając najrychlej, ostatnia kładła się na
spoczynek. Wszystkim zajmowała się osobiście,
płaciła służbie hojne zasługi, zatrudniała ją
pożytecznie i przestrzegała porządku i wzajemnej
miłości między czeladką pałacową. Nadto słuchała
co dzień w kaplicy Mszy św., gromadziła co wieczór
domowników na wspólną modlitwę i chodziła z nimi w
niedziele i święta do dość odległego kościoła.
Służba kochała i szanowała ją jak matkę. Gdy męża
nie było w domu, żyła samotnie, rzadko tylko
przyjmowała odwiedziny, trawiła czas na modlitwie i
pocieszała chorych i biednych.

Święta
Joanna Franciszka Chantal
Gdy w roku 1599 zapanował wielki głód, z
sześciomilowego okręgu zbiegali się ubodzy do zamku, a
Joanna niestrudzona rozdawała im pożywienie.
Ochmistrzyni doniosła, że niektórzy żebracy
nadużywają jej szczodrobliwości i pobierają po trzy,
a nawet po cztery razy na dzień pożywienie. Joanna
rzekła na to z uśmiechem: "Wiedziałam ci ja to
sama; ale mimo to daję, ile razy żebrzą, obawiając
się, aby Pan Jezus i mnie nie powiedział, iż już mi
raz dał. Bylibyśmy nieszczęśliwi, gdyby nam było
wzbronione prosić co dzień o chleb duszy!"
Niedługo potem ochmistrzyni poczęła narzekać:
"Cóż teraz poczniemy? Mamy tylko jeden korzec
mąki i korzec żyta, co nie wystarczy nawet na potrzeby
dworu!" Joanna odrzekła: "Dzielmy się, póki
mamy, a Pan Jezus nam dopomoże". I stał się cud,
albowiem sąsiek nie wypróżnił się przez pół roku,
dopóki trwał głód.
Straciwszy męża przez nieszczęśliwy wypadek na
polowaniu, pozostała Joanna sama na świecie z czworgiem
drobnych dziatek, z których najmłodsze liczyło dopiero
trzy tygodnie. Od tej chwili wstąpiła na drogę
krzyżową, ciernistą i bolesną, ale kroczyła nią jak
mężna niewiasta. Złożywszy ślub czystości,
rozdarowała kosztowną odzież i złotolite materie
kościołom, zaprowadziła oszczędności w wydatkach, a
czas swój podzieliła między pracę ręczną, nauczanie
swych dzieci i modlitwę, na której spędzała większą
część nocy.
Miała Joanna spowiednika, kapłana bardzo zacnego,
który jednak nie umiał prowadzić tej osobliwej duszy.
Kazał jej ciągle modlić się, pościć, biczować, co
nie przyczyniało się do uspokojenia i pociechy jej
serca, mimo to jednak spełniała jak najskrupulatniej
jego zlecenia. Wolne godziny spędzała u chorych i u
nędzarzy, a niewiastę pewną, której rak stoczył nos,
wargi i policzki, pielęgnowała z rzadkim poświęceniem
przez cztery lata.
W roku 1604 poznała Joanna świętego Franciszka
Salezego i pod jego kierownictwem zaczęła robić
wielkie postępy w doskonałości, aż wreszcie
powzięła zamiar całkowitego poświęcenia się Bogu.
Święty Franciszek po dłuższej zwłoce poddał jej
myśl założenia nowego zgromadzenia pod nazwą
"Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny" (stąd
też zwykła nazwa "Wizytek"). Zamiar Joanny
spotkał się z olbrzymimi trudnościami ze strony
rodziny, ale Święta, wiedząc że tam, gdzie Bóg
woła, trzeba iść choćby przebojem, usunęła
wszystkie przeszkody, a gdy jej piętnastoletni syn
położył się na progu drzwi, aby zagrodzić matce
wyjście, Joanna ze łzami w oczach, mimo ciężkiej
walki, jaka toczyła się w jej sercu, przeszła przez
tę żywą zaporę i poszła dokąd ją wzywała
miłość Boża. Było to w roku 1610.
Przyjęła habit z rąk świętego Franciszka Salezego
w mieście Annecy, z dwiema towarzyszkami, wkrótce
jednak przybyło im dziesięć nowych towarzyszek.
Wszystkie po roku nowicjatu zaczęły pełnić dzieła
miłosierdzia, które były głównym celem nowego
zgromadzenia. Cierpiały zrazu wielki niedostatek, ale
zapał Joanny umiał wszystkiemu zaradzić, wszystkim
zadośćuczynić i wszelkie potrzeby zaspokoić. Ź1i
ludzie i zły duch stawiał jej nieprzezwyciężone na
pozór przeszkody, ale mężna niewiasta wszystko
pokonała. Niebawem nowe zgromadzenie liczyło już
siedemdziesiąt cztery domy. Podróże, walki,
utrapienia, trudy i starania Joanny były niesłychane,
ale umiała wszystko znieść i przezwyciężyć.
Zaczęły ją też trapić cierpienia ciała, pokusy
duszne, rozmaite wątpliwości i niezwykła bojaźń
grzechu, mimo to jednak nie upadała na duchu. Często
też powtarzała: "Z wszystkich nieprawości
najwstrętniejszą jest mi rozpacz, gdyż Bóg chce, by
nędza nasza była tronem Jego miłosierdzia".
Od roku 1619 do 1622 rządziła Joanna domem, który
założyła na przedmieściu św. Antoniego w Paryżu. Tu
poznała św. Wincentego z Pauli, któremu św.
Franciszek powierzył jej duchowne kierownictwo, ona zaś
służyła mu radą przy zakładaniu zgromadzenia Córek
Miłosierdzia. Po śmierci św. Franciszka Salezego
Joanna przeniosła jego ciało do Annecy i zebrawszy jego
pisma, ogłosiła je drukiem, jako też starała się o
jego beatyfikację.
Zwiedzając klasztory zgromadzenia w roku 1641,
zachorowała niebezpiecznie w Moulins. W obliczu śmierci
podyktowała list pożegnalny do swych córek duchownych,
przyjęła sakramenta święte i skonała z imieniem
Jezus na ustach dnia 12 grudnia tegoż roku. Wspaniały
pogrzeb w Annecy był chlubnym świadectwem powszechnego
uwielbienia i miłości, jaką się cieszyła "matka
Chantal". Papież Benedykt XIV policzył ją w
poczet Błogosławionych, a Klemens XIII w roku 1767
między Świętych.
Nauka moralna
Krótki rys żywota świętej Joanny słaby tylko daje
obraz tej pięknej duszy. Umieszczamy tutaj jej
przemówienie o zaparciu się samego siebie, które
wygłosiła do sióstr zakonnych:
"Pan nasz przywiązał nagrodę miłości swej i
naszego szczęścia wiekuistego do zwycięstwa, jakie
odnosimy nad samymi sobą. Zamiarem waszym przy
wstąpieniu do stowarzyszenia "Nawiedzenia
Najświętszej Maryi Panny" powinno być
rozłączenie się z sobą, a połączenie z Bogiem.
Osobistość nasza jest czymś lichym i nędznym: cała
wasza praca będzie bezowocna, jeśli się nie zaprzecie
siebie samych. Wtedy tylko będziecie oblubienicami
Chrystusowymi, jeżeli ujarzmicie swój rozum, wolę,
skłonności, aby się stać podobnymi Bogu. Oblubieniec
serc waszych pragnie, abyście z Nim wstąpiły na Górę
Oliwną. Woła was tam, gdzie się dał ukoronować
cierniową koroną, poranione ciało odrzeć z szat,
przybić do krzyża, napoić żółcią, zelżyć,
słowem, gdzie poniósł za was mąk tyle. Tam
powinnyście chętnie i z weselem obrać sobie
mieszkanie, tam wiernie Go naśladować, a naśladowanie
to polega właśnie na zaparciu się samego siebie i
dążeniu do doskonałości. Przychodzimy na świat
surowe, nieogładzone, pełne złych skłonności, które
stłumić w sobie należy. Jeżeli tego zaniechamy, nigdy
nie zbliżymy się do Niego w świętości i
doskonałości".
"Winnyście się nadto umartwiać i oddać się w
ręce tych, którzy wam przewodniczą, słuchać ich w
prostocie i pokorze ducha, nakazać milczenie
drażliwości. Opierając się woli przełożonych, nigdy
nie zostaniecie oblubienicami Chrystusa i nie dojdziecie
do doskonałości. Gdy się dobrowolnie wyrzeczecie
własnej woli, uczujecie słodycz w służbie Bożej i
skosztujecie rozkoszy, polegającej na pokonaniu natury.
Taka jest nagroda zwycięzców; mówi Pan: "Dam im
mannę ukrytą", ale pamiętajcie, że tylko
zwycięzcy skosztują manny, która nie jest przeznaczona
dla dusz bojaźliwych, lecz dla silnych i odważnych, dla
dusz, które stanowczo sobie przedsięwzięły wyrzec
się wszystkiego, co się sprzeciwia woli Bożej i co
jest grzeszne; wreszcie też dla dusz, które tłumią w
sobie wszelkie złe zachcenia i wszystkiego się
wyrzekają. Takie dusze wszystko posiędą".
Modlitwa
Boże, któryś swą służebnicę Joannę Franciszkę
w jej cierpieniach dziwną natchnął siłą zdania się
na Twoją świętą wolę, racz i nam dać tę łaskę,
abyśmy we wszystkich strapieniach i przeciwnościach
poddali się Twym świętym wyrokom i tym sposobem
osiągnęli szczęście wiekuiste. Przez Pana naszego,
Jezusa Chrystusa, który z Bogiem Ojcem i Duchem
świętym w jedności żyje i króluje po wszystkie wieki
wieków. Amen.
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r.
góra
.
12 sierpnia
Święta Joanna Franciszka de Chantal, zakonnica
Joanna urodziła
się w Dijon (w tym samym mieście urodził się też
św. Bernard z Clairvaux i dominikanin Lacordaire) 23
stycznia 1572r. Jej ojciec był prezydentem parlamentu
Burgundii. Mając niecałe 2,5 roku Joanna straciła
matkę, która zmarła przy porodzie jej młodszego
brata, Andrzeja. Odtąd wychowywała się pod okiem
opiekunki. Otrzymała staranne wykształcenie.
W 1592r. 20-letnia Joanna poślubiła Krzysztofa II,
barona de Chantal, z którym miała sześcioro dzieci.
Święta matka przyświecała swoim dzieciom przykładem
życia chrześcijańskiego, a przede wszystkim
wyczuleniem na potrzeby biednych. Toteż ci licznie
nawiedzali codziennie jej dwór. Pan Bóg wynagrodził
jej złote serce, bowiem gdy pewnego dnia zabrakło
ziarna, a był głód, cudownie je rozmnożył. W 1601r.
w czasie polowania przyjaciel - przez lekkomyślną
nieostrożność - zabił jej męża. Owdowiawszy w 29.
roku życia, poświęciła się wychowaniu dzieci i
podjęła głębokie życie wewnętrzne. Cios przeżyła
tak boleśnie, że omal nie przypłaciła go utratą
zdrowia. Wspaniałomyślnie jednak darowała
nieumyślnemu zabójcy wyrządzoną jej i jej dzieciom
krzywdę.
Przeniosła się teraz do ojca, do Dijon, a potem do
teścia w Monthelon. Ten jednak okazał się dla niej
bardzo przykry i na każdym kroku dawał jej odczuć, że
jest dla niego ciężarem. Jeszcze więcej Joanna
cierpiała ze strony wszechwładnej na zamku
służącej-metresy. Zachęcana do ponownego
zamążpójścia, pomimo obiecujących ofert, Joanna
postanowiła oddać się wyłącznie wychowaniu dzieci i
służbie Bożej.
W marcu 1604r. spotkała św. Franciszka Salezego. Od tego czasu
datuje się ich wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju
przyjaźń duchowa. Święty zaszczepił w niej własny
styl życia: dobroci i życzliwości dla wszystkich,
naturalnego sposobu życia, przepojonego stałą
pamięcią o obecności Bożej i czynienia wszystkiego
dla Boga. Joanna zarzuciła więc dotychczasowy surowy
styl życia, a oddawała się w wolnych chwilach
posłudze chorym i ubogim.
W trzy lata później św. Franciszek przedstawił baronowej
projekt zgromadzenia akcentujący umartwienie
wewnętrzne. W 1610r. Joanna, zapewniwszy przyszłość
dzieciom, opuściła Dijon. W Annecy założyła pierwszy
klasztor nowego zgromadzenia Sióstr Nawiedzenia
Najświętszej Maryi Panny - wizytek.
Święty umyślnie dał tę nazwę swojemu zakonowi,
gdyż w planie pierwotnym był on przeznaczony dla
posługi ubogim. Niestety, Rzym na to nie zezwolił.
Obawiał się, że to nowość zbyt śmiała, bez
precedensu, by zakonnice wychodziły poza mury klasztoru
i w pracy czynnego posługiwania bliźnim narażały
własną duszę na niebezpieczeństwo. Św. Robert
Bellarmin oraz Joanna zachęcali Franciszka, by nie
ustępował. Może by i wygrał, ale pod naciskiem Rzymu
ustąpił w obawie, że zakonu jego nie zatwierdzi.
W 1611 roku trzy pierwsze wizytki złożyły
profesję. Jako pieczęć i herb dla swojego zakonu Franciszek Salezy
obrał Serce Pana Jezusa, otoczone koroną cierniową z
wyrastającym z niego krzyżem, oraz dwa miecze
przecinające to Serce, wyobrażające miłość Boga i
bliźniego.
28 grudnia 1622 roku Franciszek zmarł. Dzięki energicznym
zabiegom Joanny jego ciało zostało umieszczone w
Annecy, w kościele wizytek. Joanna zajęła się
również bardzo troskliwie zebraniem wszystkich pism Franciszka.
Rozpoczęła także proces wstępny do kanonizacji
Założyciela zakonu. Oddała teraz swój zakon pod
bezpośrednią opiekę duchową św. Wincentego a
Paulo. Przez 40 lat Wincenty udzielał rad i wskazań
oraz prowadził siostry na wyżyny doskonałości
chrześcijańskiej. Przez następne lata Joanna
założyła 87 fundacji. Ostatnie lata życia spędziła
na niezmordowanym wizytowaniu i umacnianiu powstałych
klasztorów, jak też na zakładaniu nowych. Ostatnim
domem przez nią założonym był klasztor w Turynie
(1638).
Zmarła podczas podróży 13 grudnia 1641r. Wincenty a
Paulo miał widzieć jej duszę idącą do nieba. Serce
Joanny zatrzymano w Moulins, a jej ciało przewieziono
uroczyście do Annecy, gdzie złożono je obok relikwii św. Franciszka
Salezego w kościele wizytek. Uroczystej beatyfikacji
dokonał w bazylice Św. Piotra papież Benedykt XIV w
1751 roku, a niedługo potem - w 1767r. - papież Klemens
XIII dokonał jej kanonizacji. Jest patronką sióstr
wizytek. Do Polski zakon ten sprowadziła już w 1650r.
królowa Maria Ludwika Gonzaga, żona Jana Kazimierza.
Św. Joanna zostawiła po sobie wiele pism. Jej
duchowe córki zebrały je wszystkie z pietyzmem i
wydały w ośmiu tomach. Składają się na nie listy i
pouczenia duchowe, ascetyczne oraz okólniki
organizacyjne.
Źródło: brewiarz.pl -
Ostatnia aktualizacja: 31.07.2014r.
.
św. Joanna Franciszka de Chantal, zakonnica
urodzony dla świata 23 stycznia 1572 roku
urodzony dla nieba 13 grudnia 1641 roku
beatyfikowany 1751 roku
kanonizowany 1767 roku
wspomnienie 12 sierpnia
góra
.
Jak śmierć potężna
jest miłość
Pewnego dnia świątobliwa Joanna wypowiedziała te
oto słowa, pełne żaru i ze czcią przyjęte przez
siostry: "Ukochane córki. Wielu świętych mężów
i filarów Kościoła nie doznało męczeństwa. Dlaczego
tak się stało? Co o tym sądzicie?" Gdy one
wypowiedziały się na ten temat, wtedy nasza
świątobliwa Matka rzekła: "Ja zaś sądzę, iż
stało się tak dlatego, że istnieje też jeszcze inny
rodzaj męczeństwa: męczeństwo z miłości. W tym
wypadku Bóg użycza życia swoim sługom i służebnicom
i daje im się trudzić dla Jego chwały, a w ten sposób
są oni zarazem męczennikami i wyznawcami. Wiem -
dodała - że takie właśnie życie wiodą Córki
Nawiedzenia, a za łaską Bożą szczęśliwe będą te,
które przejdą przez to, o co prosiły".
A gdy jedna z sióstr spytała, jak wygląda tego
rodzaju męczeństwo, Matka odpowiedziała:
"Pozwólcie tylko działać Bogu, a same tego
doświadczycie. Miłość Boża przenika jak miecz do
najgłębszych tajników naszej duszy i oddziela nas od
nas samych. Znałam kogoś, kogo ta miłość oderwała
od wszystkiego, co najdroższe, jakby cios okrutnego
miecza rozdarł ciało i duszę tej osoby".
Zrozumiałyśmy wtedy, że mówiła to o sobie. Kiedy
więc inna z sióstr zapytała ją, jak długo trwa takie
męczeństwo z miłości, odpowiedziała: "Od chwili
oddania się Bogu bez zastrzeżeń aż do końca życia.
Ale to dotyczy jedynie tych wielkodusznych ludzi, którzy
niczego dla siebie nie zachowują i pozostają wierni
miłości. Bo słabych Pan nie obarcza tego rodzaju
męczeństwem trwałej i niezachwianej miłości, wiodąc
ich łatwiejszą drogą, aby nie odpadli od Niego. Nigdy
bowiem nie zmusza On przemocą wolnej woli".
Zastanawiałyśmy się jeszcze nad tym, czy takie
męczeństwo miłości może dorównać męczeństwu
zadanemu ciału. A Matka powiedziała: "Nie
doszukujmy się równości, choć sadzę, że jedno nie
ustępuje drugiemu, bo {jak śmierć potężna jest
miłość}. Męczennicy miłości cierpią nieporównanie
więcej, by czynić to, czego Bóg żąda, ponieważ ich
życie wyrywa się ku Niemu; więcej niż gdyby nawet
tysiąc razy mieli oddawać swoje życie na świadectwo
wiary, miłości i wierności".
MODLITWA
Módlmy się. Boże, dzięki Twojej łasce święta
Joanna Franciszka zajaśniała wielką doskonałością w
rozmaitych stanach życia, + spraw za jej
wstawiennictwem, * abyśmy wierni naszemu powołaniu,
świecili dobrym przykładem. Przez naszego Pana Jezusa
Chrystusa, Twojego Syna, + który z Tobą żyje i
króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez
wszystkie wieki wieków. Amen.
Ze Wspomnień spisanych przez
sekretarkę św. Joanny Franciszki
(Franciszka Magdalena de Chaugy,
Wspomnienia o życiu i cnotach św. J. F. de Chantal,
III, 3)
Źródło: Brewiarz.pl -
Godzina czytań 12.08.2015r.
Wspomnienie św. Joanny Franciszki de Chantal
góra
<< wywołanie
menu święci i błogosławieni
|